wtorek, 27 stycznia 2015

Simowe opowieści #2

poprzednio:
Miałem sporo kasy,więc wynająłem lokaja,który oczywiście musi gdzieś spać.A,że miałem jedno,dwuosobowe łóżko w całym domu,a mój lokaj zjadał mi zawsze przygotowane przeze mnie jedzenie i bawił się w liściach zamiast je grabić,mogłem zrobić tylko jedno...



...Rozkochałem go w sobie,żeby mógł spać ze mną w jednym łóżku...To takie...Prawdziwe...Potem wzięliśmy ślub.Lokaj nazywał się Bertram...I tak zostało :D.Oczywiście musiałem odzyskać kota :C więc kazałem mu zadzwonić do adopcji i go odzyskać...I wrócił!! ^^ I mało co,a by mi go znowu zabrali :// Lecz ja wynalazłem sposób,żeby to psychiczne,nieumiejące zaspokajać potrzeb zwierzę nie było znowu zabrane przez tą starą kociarę...Zaadoptowałem jeszcze psa...Szczeniaczka...Jak się okazało,nie umiał chodzić po schodach.Całe szczęście,że dorósł,bo mi chyba by się coś stało i dołączyłbym do kota...

ZGADNIECIE CO?Emma zaszła w ciążę z Bertramem i urodziła syna,Noe...Potem jako dobra matka...Dała koncert zostawiając je samo z Kościldą (opiekunka kościotrup).Bardzo oryginalnie...Nadeszła zima,więc ulepiłem bałwana...Emmą,a nie dzieckiem,które dorosło i chodziło już do szkoły...Nagle okazało się,że księżyc jest w pełni,a ja jestem poza domem...Słychać dziwne dźwięki...Ziemia zaczęła się ruszać...Nagle...

1 komentarz:

  1. Cóż za fascynujące przygody Filipinie xD Tylko ty możesz mieć taką psychiczna rozgrywke. Ja to zawsze tylko płodze te simki. Mają po 6 dzieci i więcej xDDDD ....Czyzby to było moje pragnienie życiowe? O.o wut....yyy..nieważne xDD Pozdro..dawaj posty kolejne *u*

    OdpowiedzUsuń